Zegar wskazywał kwadrans przed północą,
więc w otulonym senną ciszą dormitorium dziewcząt z szóstego roku panował
półmrok. Jedynym źródłem światła był księżyc, którego – pomimo pełni – dość
skąpy blask przedzierał się do wieży Gryffindoru przez źle zasłonięte
okno.
Leżała już w łóżku, jednak w odróżnieniu od swych współlokatorek, nie spała. Choć noc była wyjątkowo ciepła, dziewczyna okryła się puchową kołdrą po samą szyję. Nie chciała, aby pozostałe dziewczyny odkryły przypadkiem, że wciąż ma na sobie zwykłe ubranie. Odetchnęła głęboko, jakby miała nadzieję, że w ten sposób uda jej się jakoś ochłodzić. Ogromne podekscytowanie, które w tej chwili odczuwała, i panująca wokół temperatura bynajmniej jej w tym nie pomagały.
Leżała już w łóżku, jednak w odróżnieniu od swych współlokatorek, nie spała. Choć noc była wyjątkowo ciepła, dziewczyna okryła się puchową kołdrą po samą szyję. Nie chciała, aby pozostałe dziewczyny odkryły przypadkiem, że wciąż ma na sobie zwykłe ubranie. Odetchnęła głęboko, jakby miała nadzieję, że w ten sposób uda jej się jakoś ochłodzić. Ogromne podekscytowanie, które w tej chwili odczuwała, i panująca wokół temperatura bynajmniej jej w tym nie pomagały.
Po raz tysięczny spojrzała na wiszący na
ścianie zegar. Czekała. Wreszcie na pięć minut przed północą, ku swej
nieopisanej uldze, usłyszała ciche pukanie. Odwróciła wzrok w tamtą stronę i
uśmiechnęła się, widząc na parapecie niewielką czarną sówkę. Upewniła się, że
jej koleżanki śpią i zwlekłszy się z łóżka, na palcach podeszła do okna. Po
chwili okryta peleryną-niewidką Harry'ego wymknęła się z pokoju.
Z najwyższą ostrożnością przemierzała
kolejne korytarze Hogwartu, starając się zachować zdrowy rozsądek, ale treść
przyniesionego przez sowę liściku przyprawiała ją o zawrót głowy.
Mocniej ścisnęła kawałek pergaminu, który wciąż trzymała w drżącej dłoni, choć zapisana na nim czarnym atramentem wiadomość zniknęła, kiedy tylko ją przeczytała. Serce tłukło jej się w piersi jak oszalałe na wspomnienie tak dobrze jej znanego charakteru pisma – równe, lekko pochyłe litery składały się w tak długo wyczekiwane przez nią słowa: „Przyjdź. Czekam”.
Mocniej ścisnęła kawałek pergaminu, który wciąż trzymała w drżącej dłoni, choć zapisana na nim czarnym atramentem wiadomość zniknęła, kiedy tylko ją przeczytała. Serce tłukło jej się w piersi jak oszalałe na wspomnienie tak dobrze jej znanego charakteru pisma – równe, lekko pochyłe litery składały się w tak długo wyczekiwane przez nią słowa: „Przyjdź. Czekam”.
Wyszła na zamkowe błonia. Coraz trudniej
było jej zachować spokój, kiedy zmierzała ku wierzbie bijącej, która teraz
nawet nie drgnęła, sprawiając wrażenie uśpionej. Gryfonka wymruczała pod nosem
formułkę i pospiesznie ruszyła przed siebie, by po chwili znaleźć się w tunelu
prowadzącym do Wrzeszczącej Chaty.
Teraz, gdy była tak blisko, poczuła
narastający niepokój. Zwolniła nieco kroku i podeszła do drzwi dzielących
ją od celu wędrówki. Z bijącym sercem nacisnęła klamkę i weszła do niewielkiego
pokoju. On już tam był, czekał na nią. W świetle świec obserwowała go przez
dłuższą chwilę, chłonąc każdy najdrobniejszy ruch. Siedział w fotelu, popijając
Ognistą Whisky i postronny obserwator mógłby uznać, że nieobecnym wzrokiem
wpatruje się w pustą przestrzeń przed sobą. Ona jednak nie była postronnym
obserwatorem i doskonale wiedziała, na co patrzy jej towarzysz. Ich wspólne
zdjęcie. Zdjęła pelerynę i przewiesiła ją niedbale przez oparcie stojącego przy
drzwiach krzesła, po czym podeszła do kominka i sięgnęła po stojącą na nim
fotografię. Role odwróciły się; teraz to ona stała tyłem do niego, a on
obserwował jej ruchy. Chłonął ją wzrokiem, napawał się jej obecnością, jakby
bał się, że zniknie.
– Przyszłaś – powiedział miękko, a
ona zadrżała na dźwięk jego głosu.
Odłożyła zdjęcie na miejsce i posłała mu
swój najpiękniejszy uśmiech, ten szczególny uśmiech, zarezerwowany specjalnie
dla niego. Uśmiech, który mówił wszystko. Po raz pierwszy tego wieczoru spojrzała mu w oczy.
– Bałem się, że nie przyjdziesz. – Jego
własna szczerość zdziwiła go do tego stopnia, że czując zakłopotanie zmuszony
był odwrócić wzrok od jej głębokich, hipnotyzujących tęczówek w kolorze
mlecznej czekolady.
Coś w sposobie, w jaki wyszeptał te słowa
sprawiło, że nie potrafiłaby nie uwierzyć w to wyznanie. Zbliżyła się,
zmniejszając odległość między nimi tak bardzo, że poczuł subtelny zapach jej
perfum. Jednym, niezwykle delikatnym ruchem odebrała mu szklankę z
trunkiem i odstawiła ją na stolik. Nie zaprotestował. Omiotła wzrokiem
pomieszczenie, a po chwili odsunęła się nieznacznie, chcąc zająć miejsce na krześle.
– Nie – powiedział głębokim, spokojnym
głosem. – Proszę.
Spojrzała na niego pytająco, a on ujął jej
dłoń i przyciągnął ją do siebie z delikatnością, o jaką nigdy go nie
podejrzewała. Nie potrafił ukryć westchnienia ulgi, gdy nie odtrąciła go i
pozwoliła, aby posadził ją sobie na kolanach. Opuszkami palców musnęła jego
skroń, a następnie policzek; wreszcie zatrzymała się na jego wargach. Ich
spojrzenia ponownie się spotkały, a oni zatonęli w sobie.
Wszystko inne przestało mieć znaczenie.
Wszystko inne przestało mieć znaczenie.
– Ufasz mi? – Zapytał ledwie słyszalnie, a
jego serce tłukło w pręty żeber, niczym ptak uwięziony w klatce, pragnący
wyrwać się na wolność. Zamarł na chwilę, kiedy spuściła wzrok, ale ona
przyłożyła swą drobną dłoń do jego klatki piersiowej, a kąciki jej ust drgnęły
w uśmiechu. Przymknęła na moment oczy, czując pod palcami nierówny rytm, tak
podobny do tego, jaki wybijało w tej chwili jej własne serce.
Gdy ponownie na niego spojrzała, zaniemówił. Tak wiele ciepła i czułości kryły w tej chwili jej cudowne oczy...
– Ufam ci – wyszeptała z mocą,
nieświadomie przywracając mu nadzieję.
– Proszę cię, jeśli mi ufasz, obiecaj, że
cokolwiek się stanie, nigdy we mnie nie zwątpisz, Hermiono.
– Obiecuję – powiedziała, ujmując jego
twarz w swoje drobne dłonie.
– W tym roku będą miały miejsce straszne
rzeczy... i będę za to odpowiedzialny.
Oparła swoje czoło o jego własne i
kciukiem pogładziła jego policzek.
– Hermiono – zaczął, ale położyła palec na
jego chłodnych wargach, by zamilkł. Całował opuszki jej palców, a po chwili
objął ją w talii i musnął jej miękkie, ciepłe wargi swoimi. Oddała pocałunek,
który on po chwili pogłębił. Ogień i Lód. Całował jej pełne, malinowe usta, jakby w
ten sposób chciał przekazać jej wszystkie uczucia, którymi ją darzył. Wieczność
minęła nim oderwali się od siebie. Wówczas ona ponownie spojrzała w jego
stalowoszare tęczówki, w których odnajdywała zawsze tyle uczucia, i uśmiechnęła
się. Kiedy przemówiła, głos miała pewny i stanowczy w swej delikatności.
– Cokolwiek się stanie, nigdy w ciebie nie
zwątpię, Draco.
zapowiada się ciekawie. masz ładny styl pisania, czyta się przyjemnie i lekko. czekam na rozwój akcji!
OdpowiedzUsuńI proszę, usuń weryfikację obrazkową przy komentowaniu! To złooooo ;)
--------------------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Hmmm wpadłam przypadkiem i nie żałuje.
OdpowiedzUsuńProlog zapowiada się naprawdę ciekawie.
Szczególnie mi się podoba że ciekawie opisujesz całą historię, która naprawdę wciąga i jest intrygująca.
myślę że wyjdzie z tego całkiem niezłe opowiadanie.
[http://pokochac-lotra.blogspot.com]
Wpadłam tutaj przez Stowarzyszenie DHL. Muszę przyznać, że nie czytam zbyt wielu blogów Dramione, bo skupiam się na swoim własnym :) Poświęcam jednak czas na naprawdę dobre historie. Przeczytałam ten prolog i moje serce stanęło. Coś piękno. Twój styl pisania jest cudowny i lekki. I wszystko się tu zgadza, każdy fakt. Nic nie zostało pomylone, jak to często zdarza się w fanfiction. Przejście do Wrzeszczącej Chaty itd. Cieszę się, że jest coraz więcej autorek, które piszą z emocjami i zwracają uwagę na szczegóły. Ta historia zapowiada się bardzo ciekawie. Niecierpliwie czekam na pierwszy rozdział. Dodaję twojego bloga do polecanych na mojej stronie - www.bezdefinicji.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
*_* Merlinie... To było cudowne, magiczne.. słów mi zabrakło. Masz taki styl.. o Matko. To.. genialne. Już nie mogę się doczekać następnego. :>
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, jak potoczy się wszystko dalej, ale myślę, że nie będę zawiedziona. :D
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na rozdział 1! :3
Ana M.
http://the-formula-for-happiness.blogspot.com/
*.* to jest mój pierwszy przeczytany fanfiction z Harego Pottera i stwierdzam że jest świetny, boski :) Twój styl pisania sprawia, że aż chce mi się pisać dalej moje opowiadania i FF-y :)
OdpowiedzUsuńJa chcę pierwszy rozdział !! XDD
Dobrze wiesz, co myślę, słońce :) Kocham wszystko, co wyszło spod Twego pióra i ten prolog nie jest wyjątkiem. Tak właściwie to wielbię Cię za ten początek wspaniale zapowiadającej się historii :D
OdpowiedzUsuńCzy muszę pisać, że czekam na ciąg dalszy z takimi samymi uczuciami, jakie ogarniały Hermionę, wyczekującą wiadomości od Dracona? Nie wydaje mi się. Ty to wiesz, w końcu tak dobrze mnie znasz :3
Twoje najukochańsze uke~ <3
mmmm podoba mi się. Zaciekawiłaś mnie, mam nadzieje ,że nie każesz czekac nam długo na nowy post.prosze
OdpowiedzUsuńPS. Cudowny szablon. Jeden z lepszych jakie widziałam ;)
Hej :) Fajnie się zapowiada, dodaję do obserwowanych.
OdpowiedzUsuńBłędów nie ma, wszystko fajnie, lekko napisane :)
Pozdrawiam, weny
Natalie Black
[http://lilypotter-szostyrok.blogspot.com/]
[http://lily-potter-dalsze-losy.blogspot.com/]
[http://stowarzyszenie-czasy-huncwotow.blogspot.com/]
[http://ocenialnia-opowiadan.blogspot.com/]
[http://betowniczepomoce.blogspot.com/]
Tak wiem że już dużo czasu minęło od publikacji, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz. Chyba że chcesz, żebym błagała na kolanach... To zmienia postać rzeczy. A więc o Harmonio najwspanialsza, błagam Cię, wybacz mi to ogromne spóźnienie! Po stokroć zaklinam Cię, że będę komentować wszystkie Twoje wpisy,, ale proszę Cię wybacz mi!
OdpowiedzUsuńTo jak, przebłagana?
A co do samej notki, to jest cudowna. Masz lekki styl pisania i bardzo przyjemnie czyta się Twoją twórczość (przynajmniej tyle zauważyłam). Więc możesz być pewna, że będę czytać. Pa!